Figurkowy karnawał blogowy

Za namową Borsuka podłączam się pod figurkowy karnawał blogowy którego aktualnej edycji przewodzi Maniex






Aktualnym tematem jest: Motywacja,


zróbmy tego posta porządnie i zacznijmy od zdefiniowania o czym tak właściwie będę pisał:

motywacja
1. «to, co powoduje podjęcie jakichś działań lub decyzji»
2. «uzasadnienie czyichś działań lub decyzji»
Za: http://sjp.pwn.pl/sjp/motywacja;2568523.html


Zanim zacznę się jednak rozwodzić nad motywacjami pragnę zaznaczyć dwa fakty niezbędne do zrozumienia mojego podejścia do sprawy.

1)  Na pierwszym miejscu mojej modelarskiej hierarchii ważności (na szczęście) stoi GRANIE, nie kolekcjonuję modeli (tylko) dlatego, że są ładne i nie zabijam ludzi dlatego, że wystawili do bitwy oddziały niepomalowane / z nieodpowiednich okresów historycznych  / proxy. Dla mnie najważniejsza jest rozgrywka!

2) Z "modelarskiej" perspektywy wargamingu najbardziej lubię modele scratch-build'owai ć. Nie cierpię ich przygotowywać do malowania a sam proces malowania jest dla mnie po prostu makabrą (nie lubię bo nie umiem, nie umiem bo nie lubię; takie błędne koło ;).


Miejsce: 5
Tworzenie bloga - czasami motywuje, czasami demotywuje  jest to liniowo zależne od ilości czasu którą muszę przeznaczyć na stworzenie posta i ilości ludzi którzy go przeczytają. Jeszcze nie zdarzyło mi się abym zrobił w wargamingu coś tylko na potrzeby bloga, chyba jestem na to zbyt praktyczny ...

Miejsce: 4
Konkursy - dotychczas brałem udział tylko w jednym więc ciężko o dobrą ocenę ale na podstawie stosunkowo świeżych doświadczeń mogę spokojnie powiedzieć, że motywacja z nich płynąca dupy nie urywa :D. Być może gdybym faktycznie walczył o wygraną (a nie brał udział jako zapchajdziura) wtedy sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej...

Miejsce: 3
Zasady - Lubię czytać zasady do nowych systemów (im krótsze tym lepsze!) i po lekturze niektórych z nich zdarzyło mi się stworzyć ciekawe projekty np:
po lekturze FT light tak się na system nakręciłem, że od razu usiadłem i z wyprasek stworzyłem dwie lustrzane floty aby rozegrać starcie z kolegą Rzepą (pozdrawiam Rzepe choć pewnie nigdy tego nie przeczyta :)! )
Po lekturze pz8 namówiłem Borsuka na rozgrywkę która stała się wstępem do multi-systemowej kampanii

Miejsce: 2
Tworzenie - Jak wspominałem na początku moim motywatorem jest również tworzenie modeli. Już kilkukrotnie zdarzyło się by pomysł na figurkę wpadł mi do głowy i mimo usilnych prób zarzucenia go (na cholerę mi ten czołg skoro nie mam (i nie planuję mieć) żadnych jednostek tej frakcji/w tej skali) koniec końców muszę się poddać i figurkę stworzyć ( tak powstał między innymi Death Wheel i cała kolekcja 3mm) Nauczyłem się już, że z natchnieniem się nie wygra, a w sumie to nawet walczyć nie warto.

Miejsce: 1
Imprezy - Ogromnym motywatorem są imprezy masowe na których organizuję punkty programowe (patrz Pyrkon i po części ŁPG). W życiu nie malowałem figurek tak szybko i w takich ilościach jak na pierwszy Pyrkon :D. Dzięki temu jednemu wydarzeniu dysponuje (dobrze?) pomalowanymi trzonami dwóch armii do Epica które teraz mogę spokojnie rozwijać i modyfikować w zależności od mojego "widzi mi się". Pomalowanie tego całego tałatajstwa zajęło mi ponad 20 godzin ale plony zgarniam do dziś ;). 

Ma to niestety również swoje minusy. Mam kilka(naście?) modeli które leżą w pudełkach i zbierają kurz ponieważ (mimo pierwotnych zamiarów) nigdy ich nie użyłem. Przygotowując rozpiski do bitew zawsze staram się dorzucić jakiś nowy akcent jednak niektóre oddziały po prostu nie wpasowują się do wizji i zalegają na półkach.

Podsumowując, dla mnie największą motywację stanowi po prostu granie. Można by rzec, że po każdej rozegranej bitwie (w dowolny system) przez następne kilka dni odczuwam pewnego rodzaju "nakręcenie" aby coś w nim zrobić. Czy to pomalować jakiś oddział/delikwenta  który sprawował się wyjątkowo dobrze w danej rozgrywce (tak, mam tendencję do malowania tych którzy się dobrze sprawują :P). Czy to dorobić (w przypadku 6mm) jednostki które mogły by wzbogacić moją armię.Najwięcej jednostek zrobiłem/pomalowałem w przypływie "natchnienia" w przeciągu tygodnia od rozegranej bitwy, gdy jej wpływ jest jeszcze "we krwi". 

Żeby chociaż minimalnie trzymać się formuły jako sposób na motywację polecam grać często i gęsto najlepiej w ramach eventów na dużych konwentach :)

Comments

  1. No i super, że dołączyłeś. Oceniasz się zbyt surowo, Twoje malunki nie są złe. Brakuje im po prostu wykończenia.
    A granie zawsze motywuje do malowania. Stąd wniosek, że należny grać co 3-4 dni, aby motywacja wciąż się utrzymywała! ;)

    ReplyDelete
  2. Kolejny dobry wpis w tej edycji! I znowu tak jak podejrzewałem, co osoba to zupełnie inne podejście. Każdego nakręca coś innego i to jest fajne w tym hobby.

    ReplyDelete

Post a Comment