Druga rozgrywka w Mutants and Death Ray Guns i zarazem pierwsza trzy osobowa! Naprzeciw siebie stanęli Brathac i jego drużyna Dąbrowskiego, Borsuuuk wraz ze swymi mutantami no i Ja z nowm mocno mieszanym składem.
Miejscem akcji jest stara baza wojskowa która dni swojej świetności ma już dawno za sobą. W wypalonych szkieletach budynków próżno szukać jakichkolwiek lokatorów, okolica jest kompletnym pustkowiem a monotonię otaczającego krajobrazu sporadycznie przerywa nadpalona skała lub wyrosły z nieznanych przyczyn kryształ. Mimo fatalnego stanu fizycznego miejsce to skrywa mnóstwo skrzyń, palet i kartonów które przez lata utworzyły swego rodzaju rumowiska. To właśnie te rumowiska są głównym celem dzisiejszej misji. Każde z nich ma szansę zawierać cenne relikty przeszłości które mogą decydować o życiu i śmierci istot które je odnajdą.
Drużyna Dąbrowskiego wkracza od północy. BFR ( big fucking robot) wraz z dowódcą i nowym robotem zaczynają za małymi ruinami.
Ze wschodu na teren bazy wkracza/wlatuje/wjeżdża stado mutantów. szczególną uwagę przykuwa ogromny wodny mutant jeżdżący na jakimś dziko podobnym stworze.
Moja drużyna zaczyna rozgrywkę od południa
Mutanci kierują się na północ chcąc przechwycić zrobotyzowane siły.
Podczas gdy północ szykuje się do wojny południe rozpoczyna przeszukiwanie pierwszej kupy gruzu znajdującej się w zachodnim budynku.
W tym samym czasie Cichy, Bystry i Fido zajmują pozycję za wschodnim budynkiem
A mój zrobotyzowany ochroniarz prze do przodu jak szalony.
Na północy padają pierwsze nieskuteczne strzały, atmosfera zaczyna się zagęszczać.
Latający mutek stwierdza że wojaczka nie jest dla niego,wlatuje do dawnego aresztu i przeszukuje stertę gruzu, niestety bez powodzenia.
Jego pobratymcy wykorzystują naturalne osłony takie jak skały czy beczki (?) aby ukryć się przed nieskutecznym ogniem przeciwnika.
"Żywa" część mojej drużyny rusza do przodu, Fido biegnie na pomoc ochroniarzowi a Bystry i cichy zajmują pozycję w budynku, niewielki to dla nich postęp ale zawsze postęp.
Osamotniony robot wychodzi z zachodniego budynku i kieruje się do następnej kupy gruzu.
Ochroniarz odbija lekko na zachód i przeszukuje jedną kupę gruzu, ta niestety okazuje się pusta.
Mutanci reagują na moje ruchy przerzuceniem większości swoich bliżej mnie.
Fido widząc wielką porcję rosołową ujeżdżającą wielkiego udźca nie jest w stanie powstrzymać naturalnych instynktów i rzuca się do przodu szaleńczo wbijając kły w wielkiego stwora. Stwór mimo swych wielkich rozmiarów nie jest w stanie uczynić żadnej krzywdy trójnogiemu mutantowi jednak jego gruba wymieszana z błotem i wodorostami skóra stanowi przeszkodę nie do przebicia dla zębów Fido.
Na zachodzie samotny zielony robot zajmuje pozycje za resztkami magazynu trzymając tym samym w szachu mutantkę i misia z drużyny Dąbrowskiego
BFR szarżuje na ukrytego w gruzie mutanta ( mutek ma zdolność stealth przez co nie można do niego strzelać gdy jest ukryty). Walka wydaje się być z góry rozstrzygnięta, wielki robot kontra mały mutant jednak wszyscy są ogromnie zaskoczeni gdy malutki stworek zza pazuchy wyciąga w pełni sprawny pistolet elektryczny, uskakuje od ciosu ogromnej stalowej pięści i oddaje strzał zmieniając wszystkie przewody w ciele BFR w węgiel! Doskonały przykład tego, iż w tej grze nie ma nieśmiertelnych!
Zachęcony swym sukcesem mały mutek zakrada się do wieży na którą wspiął się Dąbrowski. Tadek jest na to w pełni przygotowany, najpierw eliminuje latającego stwora przy pomocy pistoletu igłowego, następnie zeskakuje z wieży i wbija energetyczną lancę prosto w głowę mutanta kończąc tym samym jego tak dobrze zapowiadającą się karierę!
W szeregach mutantów zapanował chaos. Ich dowódca postanawia postawić wszystko na jedną kartę i wysyła wszystkie siły na północ oddając mi środek pola bitwy. Robot Ochroniarz opuszcza przeszukiwaną przez siebie kupkę, wychodzi na środek drogi i zasypuje wroga zielonymi promieniami swojego lasera.
Fido otrzymuje trafienie z miotacza ognia. Kula płomieni przewraca dzielnego mutanta na ziemię jednak nie czyni mu poza tym większej szkody.
Nowy nabytek Dąbrowskiego wyciąga swój pistolet igłowy, strzela do ogromnego mutanta. Samo trafienie nie robi na ogromnym stworze żadnego wrażenia jednak trucizna zawarta w nabojach szybko powala go na ziemię i całkowicie paraliżuje. Dąbrowski wychyla się zza wieży i strzela do przywódcy bandy mutantów jednak nie zadaje mu żadnych poważniejszych ran. Ten natomiast podnosi się, dobywa pistoletu i posyła Tadkowi kulkę prosto między oczy kończąc tym samym jego przywództwo. Widząc upadek Ich wodza mała mutantka i człekokształtny niedźwiedź zbierają manatki i uciekają gdzie pieprz rośnie.
Widząc bardzo korzystny rozwój sytuacji posyłam psa za ostatnim członkiem teamu R.I.P. Tadka jednak nie jestem w stanie go dogonić ( pomimo posiadania jednej nogi więcej :P)
Gdy w chmurze kurzu z oczu zniknął robot dzierżący w dłoniach artefakt Fido zmienił cel na pozostałych przy życiu rzecznych mutantów. Przez chwilę strach zagościł w jego oczach gdy zza rogu wychylił się mały pokurcz z ogromnym miotaczem ognia! Obrzydliwy stwór ( ten z miotaczem a nie Fido oczywiście ;]) idealnie przymierzył się do strzału, energicznie nacisnął spust i ... z przerażeniem stwierdził iż jego miotacz złamał się w pół i nie da się go użyć.
Fido ucieszony przegonił pozostałe mutki z pola walki. Nie mając już żadnych przeciwników moja drużyna zabrała się za to co umie najlepiej czyli szabrowanie bazy i ciał poległych.
Pierwsze zwycięstwo i chociaż nie udało mi się nikogo zabić to i tak jestem zadowolony z rozgrywki!
Stare dzieje, Panie...
ReplyDeleteOwszem ale na nowsze nie możemy się jakoś zgadać ;)
Delete