Pierwszy zlot Battletecha w Łódzi cz:1 - Aerotech

Dużo było gadania ale koniec końców udało się zorganizować w Łodzi zlot Battletecha!
Technicznie rzecz ujmując zlot odbywał się w 'Kopalni' w Zgierzu pod Łodzią ale kto by się szczegółów czepiał ;)

Oczywiście jako wieloletni fan systemu i propagator Epic'a byłem na miejscu i strzelałem tyle zdjęć ile się tylko dało aby przybliżyć wszystkim nieobecnym tą imprezę.

Impreza trwała dwa dni (sobota - niedziela) jednak obowiązki pozwoliły mi uczestniczyć podczas pierwszego dnia. Informacyjnie mogę powiedzieć, że dzień drugi z tego co wiem zdominował Ryoken ze swoim scenariuszem.

Początek:

Pierwszym wyzwaniem ( na szczęście na poziomie łatwym) okazało się znalezienie wymienionego wcześniej klubu(?) kopalnia. Nawet wiedząc czego szukamy było nam ciężko, na szczęście mieliśmy adres i ogólne wskazówki które szybko doprowadziły nas do wejścia do pseudo piwnicznego pomieszczenia bez okien (w sam raz na granie :)). Po otwarciu drzwi i zapaleniu świateł widok był mniej więcej taki:


Bogata kolekcja terenów do wszelkiej maści warhammerów oraz duża ilość blatów świadczyła o tym, że trafiliśmy we właściwe miejsce!

Szybko ogarnęliśmy potrzebne do rozgrywki miejsce i przygotowaliśmy stół do scenariusza Brathaca w Alpha Strike.

Kopalnia pośród gór 
Kopalnia pośród gór
Gęsta zabudowa utrudniająca poruszanie się
Wczesne godziny poranne nie sprzyjały napływowi potencjalnych graczy i wraz z Machciem i Brathaciem oczekiwaliśmy na przyjezdną część grupy przez jakiś czas. Naszym wybawieniem okazał się Seem którego przybycie oznaczało rozpoczęcie potyczki w Aerotecha 2. Jako drużyna gospodarzy przyjęliśmy wraz z Machciem i Brathaciem pod dowództwo po jednym sferycznym myśliwcu każdy

  1. Az - Rapier RPR-200
  2. Machcio - Chippewa CHP-W7
  3. Brathac - Corsair CSR-V14
Naprzeciw nas w roli klanowego najeźdźcy stanął Seem:
  1. S1 - Sabutai PRIME
  2. S2 - Sabutai A



Pole kosmicznej walki

Jednostki

Rozstawienie obrońców

Klanowi agresorzy
 Pierwsza tura to powolne w moim przypadku podlatywanie do nieprzyjaciela. Chłopaki powiedzieli mi, że dysponuję najcięższym myśliwcem sferycznym z największym zasięgiem więc postanowiłem się nie śpieszyć w przeciwieństwie do moich skrzydłowych którzy dociskając pedał gazu pędzili prost w szpony sokołów.



Tura druga pierwsze strzały, moje powolne podchodzenie pozwoliło mi na złapanie przeciwnika na dalekim zasięgu (na którym nie dysponował żadną bronią) i ostrzelanie go. Każdy odpowiednio silny strzał który sięgnie celu ma szansę wywołać trafienie/a krytyczne, ich ilość jest zależna od rzutu kością. Pech chciał, że Seem wyrzucił trzy trafienia krytyczne ( 12 na 2k6) uszkadzając systemy kontroli, i niszcząc obie bronie na prawym skrzydle. Nie wspomniałem o jednym interesującym fakcie, będąc niejako zaznajomiony z Battletechem byłem zaszokowany ilością odporności jaką dysponują myśliwce - moja maszyna na sekcji dziobowej miała chyba ponad 100 punktów pancerza! Dysponując tą wiedzą sądziłem, że będzie to bardzo długa gra której wcześniejsze zakończenie może wynikać tylko z szczęśliwie umiejscowionych trafień krytycznych (moja najlepsza broń zadawała 10pkt obrażeń a cała moja salwa mogła zadać maksymalnie 26).


Tura trzecia rozpoczęła się od mojego cała wstecz, próbowałem zachować daleki dystans do nieprzyjaciela ten jednak wymanewrował mnie i skrócił go do średniego. Brathac skierował swojego korsarza na pomoc a Machcio wesoło dociskając pedał gazu pruł na spotkanie drugiej maszynki. W fazie ostrzału udało mi się zadać kilka obrażeń memu celowi jednak efekty można określić mianem 'bez szału'. 


Cały szał skupił się na pojedynku Machcia, strzelając chyba z wszystkiego co fabryka dała udało mu się wywołać 8 trafień krytycznych na swoim przeciwniku i zmusić go do 4 testów pilotażu! Niestety piloci klanowi nie na darmo są najlepsi w swoim zawodzie, z ośmiu trafień krytycznych tylko jedno okazało się bardzo znaczące gdyż zniszczyło główne działo gaussa skutecznie kastrując przeciwnika a i wszystkie testy zostały przez naszego wroga zdane. Była to też faza w której moje obawy o bardzo długiej grze zostały skutecznie rozwiane. Odważny manewr Machcia zakończył się odstrzeleniem całego pancerza na dziobie jego maszyny! Mój przeciwnik natomiast, mając do dyspozycji tylko dwa działa strzelił , trafił i kazał mi skreślić ... 50 punktów pancerza! w jednej rundzie moja maszyna straciła połowę potencjału obronnego, podwozie i część systemu awioniki.


Tura czwarta to utrzymanie minimalnej prędkości i ostrzał nieprzyjaciela; cztery trafienia krytyczne niszczą działo LBX oraz laser, podwozie i jakiś mało znaczący system. Tym razem przeciwnik trafia tylko jednym działem i zadaje tylko 20 pkt uszkodzeń. W tej chwili mój myśliwiec ma około 10 punktów pancerza na dziobie i gdyby nie fakt, że w kosmosie panuje próżnia pilot najpewniej rozbił by się pod wpływem turbulencji wywołanych pędem powietrza!


Widząc, że sytuacja Machcia jest naprawdę nieciekawa doradzam mu: "pedał gazu do podłogi i skręcaj do nas". Ten korzysta z rady, mija swego przeciwnika, strzela do mojego i ... BUM trafienie krytyczne w zbiornik paliwa! Z klanowego pilota nie ma już co zbierać. Jego kolega niestety wykonuje ostry zakręt przez prawe skrzydło i odpala działa w kierunku tylnego pancerza Machcia, nie zadając mu na szczęście większych strat.



Dalsze manewry to zwrot na ostatniego klanera. Zauważyliście pewnie, że pilotów sfery było trzech a w mojej relacji cały czas mowa tylko o dwóch. Otóż do teraz Brathacowi nie udało się zadać ani jednego trafienia, dopiero ostatnia runda to jego rehabilitacja gdyż to właśnie jemu udało się odparować ostatnią klanową maszynkę.



Cała rozgrywka trwała około godziny więc całkiem nieźle jak na standardy Battletecha. Gra jest mocno tabelaryczna i jest tu trochę więcej matematyki niż w lądowych rozgrywkach. O mechanice ruchu nie mogę powiedzieć za dużo gdyż poza tym, że jest mocno tabelaryczna i zależna od przyśpieszenia niewiele wiem. Strzelanie do celu jest mocno uproszczone w porównaniu do walk mechami ale z drugiej strony w kosmosie prędkości są o wiele większe i nie ma lasów/pagórków za którymi można się skryć więc nie ma co komplikować sprawy.

Z całej rozgrywki wyniosłem całkiem pozytywne wrażenia choć nie jestem przekonany czy prędko chciałbym rozegrać kolejną.

Comments

  1. Ciekawe, ciekawe, możnaby kiedyś aero spróbować. :)
    A poza tym, zlot był w "Łodzi" :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oczywiście, zaraz po Epicu, fubarze, gruntzie, stargruncie, cold war commanderze, future war commanderze i full thruście :)

      Delete
    2. Nie koniecznie w tej kolejności :P

      Delete

Post a Comment