Chwaty #4 - Berezina 44 #1

Po wielu próbach udało nam się w końcu zebrać i rozegrać starcie w chwaty. Starcie będące zarazem wstępem do kampanii 'Berezina 44'. Tłem historycznym jest wycofywanie się sił nazistowskich przez tytułową rzekę Berezinę.

Pierwsza misja należała do strony Sowieckiej. Zadaniem czerwonych było zdobycie więźnia którego będzie można przesłuchać by zdobyć informacje na temat planowego kierunku ucieczki. 

Miejscem akcji był mały wiejski dworzec kolejowy w którym schroniły się czarne wojska.( 11 piechociarzy Stug III i Panzer I). 

Czerwonym udało się otoczyć przeciwników w centrum wioski - zmusiło to siły nazistowskie do wystawienia swoich wojsk jako pierwsze na obszarze ograniczonym murkami w centrum wioski, dając tym samym czerwonym możliwość wystawienia się wszędzie tam gdzie "nie będzie ich widać".
Taki manewr zmusił czarnych do rozproszenia sił celem pokrycia jak największego terenu (koniec końców czerwoni i tak podkradli się do mnie bokami.



Czarni:

Czerwoni:





Czarni zajmują pozycje, rozproszenie sił miało zapewnić bezpieczeństwo jednak teraz nie jestem do końca pewien czy był to najlepszy pomysł.





Pierwszy oddział czerwonych wkroczył na pole walki od południowej krawędzi chroniąc się za gęstym lasem.


w który natychmiast wkroczyli.


Na wschód od nich usadowił się artyleryjski spotter, który korzystając z osłony oferowanej przez pobliski pagórek rozpoczął (nieskuteczne)  namierzanie mojego Panzer I.


Na południowym zachodzie, w samym rogu pola bitwy pojawił się ostatni czerwony oddział, dowodzony przez Radziecką gwiazdę.


I natychmiast rusza wzdłuż ściany budynków. Jako pierwszego napotykają moją gwiazdę, ten po szybkiej ocenie sytuacji postanowił czmychnąć za Stuga, czerwoni kontynuują swoją podróż i napotykają kaprala Bredova, człowieka z żelaza. Banda czerwonych wyskakuje zza rogu i z 4 pepeszy ostrzeliwuje Bredova. Jak to czerwoni ich strzały walą w niebo niczym fajerwerki. Kapral unosi swoje wierne mp40  i powoli naciska spust. Nazistowskie kule lecą celnie i powalają na ziemię pierwszego czerwonego.



Ostrzelani odpowiadają ogniem. Tym razem kilka kul dziurawi płaszcz Bredova nie robiąc mu żadnej szkody. Brak fizycznej rany nie oznaczał jednak, że wszystko było w porządku. Zmęczony beznadziejnością sytuacji (oraz niewesołym listem od żony Helgi informującym o nie urodzaju na polach kukurydzy) człowiek z żelaza również czmycha za Stuga.

Monstrualny silnik stuga ryczy a maszyna wyrywa się do przodu! Kierowca spokojnie wykonuje lekki zwrot w lewo i kieruje stalową bestię prosto na mały ceglany murek który ma przed sobą. Następuje huk uderzenia .... i stug zawisa bezwładnie na resztkach cegieł. Cały mój niecny plan spala na panewce a pechowy czołg staje się powodem mojej porażki.


Czerwoni zajmują niepilnowane ruiny i oddają kilka niecelnych strzałów do Bredova.


W tym samym czasie medyk zajmuje się jednym z moich rannych. 


Kuracja jest skuteczna ale sukces okupiony jest wielką stratą. gdy tylko obaj żołnierze podniosą się do pionu sanitariusz zgarnia serię z pepeszy i pada martwy w kałuży własnej krwi.


Rozpoczyna się dramatyczna ucieczka. Rozkaz dociera do wszystkich moich podkomendnych a ci wykonują go najlepiej jak umieją. Niestety czerwony ogień jest celny i powala jeszcze dwóch moich żołdaków zwiększając stosunek wyłączonych z walki do poziomu 4:1 


Koniec końców załoga porzuca Stuga i ratuje się ucieczką.


Gdyby nie wykorzystanie przez Borsuka kości 'operacyjnych' pewnie udało by mi się przeprowadzić mój plan ucieczki. Ale jak to na wojnie bywa nawet najlepsze plany nie są w stanie przetrwać konfrontacji z rzeczywistością. Powoli zaczynam mieć wrażenie, że nie uda mi się odnieść zwycięstwa w Chwatach :P, mogę miec tylko nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie gdy w końcu pomaluje swoje figurki.

Comments

  1. Tak jak napisałeś, ja to pamiętam zupełnie inaczej ;)

    ReplyDelete
  2. Nie jestem pewien, czy dobrze wprowadziłem Cię w tło kampanii... ale Stugami nie jeździli chyba czarni uprawiający kukurydzę. Muszę sprawdzić obiektywość moich źródeł.

    ReplyDelete

Post a Comment